The Bushcraft Clothes and Muscles Are (almost) Ready [Wersja Polskojęzyczna Pod Angielskim Tekstem]

So little time, so much to do.
The fabrics are here but there’s still sewing. The backpack, the tarp and raincoat…
Then, there’s still food to take care of as well as weapons and tools.

Well, at least the clothes are ready. Most of it is pure or almost pure wool, except for one cotton t-shirt, a pair of cotton underpants and two pairs of shoes – moose-hide moccasins and leather paleo sandals.

Of course, unless we’re prepared to spend hundreds and hundreds of dollars, it’s nearly impossible to avoid modern materials altogether. That’s why we decided that whenever there’s just a small thing, which doesn’t really give us any advantage, and replacing it would be highly impractical and expensive, it can stay.

So inevitably, there’ll be some small pieces of plastic here and there. For example shirt buttons. Although, I think I’ll replace them with wooden and/or antler ones when I have more time.

Thin rubber soles under the shoes… Well, technically rubber has been around for centuries. Admittedly, it was a different kind of rubber but that is exactly one of the things we don’t want to be hampered by. Especially that it makes almost no difference, either practical nor aesthetic.

And last but definitely not least. The strength and conditioning part of the preparation. This isn’t one of my ultralight trips so literally everything needs to change. Including my bodyweight, which has to go up a bit. I’m expecting my full pack to weigh around 70 lb. This is over 42% of my current body weight. Not the best ratio.

So apart from eating more, which is the best part of it, I started hiking steep hills with a giant backpack filled with kettlebells and dumbbells. So far, I can tell you what distance I’m not comfortable with. Seven miles seems to be my breaking point. I could technically still walk after that but it wasn’t graceful and I sure didn’t feel like doing it again the day after.

Unfortunately, I don’t think I’ll be able to test-hike in the bushcraft clothes before leaving. It is simply way too hot for that down here.

 

 

 

Tak mało czasu, a wciąż tyle do zrobienia.
Materiały już mam ale zostało jeszcze szycie. Plecak, tarp i płaszcz przeciwdeszczowy…
Trzeba się również zająć jedzeniem, bronią i narzędziami.
 
Dobrze, że chociaż ubrania są gotowe. Większość z nich to czysta lub prawie czysta wełna, z wyjątkiem jednej bawełnianej koszulki, pary bawełnianych majtek i dwóch par butów – mokasynów z łosiowej skóry i skórzanych sandałów.
 
Oczywiście, jeśli nie chcemy wydać jakichś kosmicznych pieniędzy, to całkowite uniknięcie nowoczesnych materiałów jest prawie niemożliwe. Dlatego zdecydowaliśmy, że w wypadku drobnych elementów, które nie dają żadne konkretnej przewagi, a zastąpienie ich byłoby bardzo niepraktyczne i drogie, przymykamy oko.
 
Dlatego znajdą się czasem jakieś małe kawałki plastiku tu i tam. Na przykład guziki koszuli. Chociaż myślę, że zastąpię je drewnianymi lub wykonanymi z poroża, kiedy będę miał więcej czasu.
 
Cienkie gumowe podeszwy pod butami… cóż, technicznie gumy używa się od wieków. Co prawda był inny rodzaj gumy, ale to jest dokładnie jedna z tych rzeczy, którymi nie chcemy sobie niepotrzebnie utrudniać życia. Zwłaszcza, że nie robi to żadnej różnicy, ani praktycznej, ani estetycznej.
 
No i oczywiście przygotowanie fizyczne/kondycyjne. Nie będzie to jedna z moich ultralekkich wycieczek więc dosłownie wszystko będzie wyglądało inaczej i wiele w moim podejściu musi się zmienić. Włączając w to moją masę ciała, która jest w tej chwili za niska. Spodziewam się, że pełny plecak na tą wyprawę będzie ważył ok 32 kg. To ponad 42% mojej obecnej wagi. Nie jest to najlepszy stosunek wagowy.
 
Oprócz obżerania się, co jest akurat dość przyjemnym elementem przygotowań, zacząłem łazić po stromych wzgórzach z wielkim plecakiem, pełnym żelaztwa. Jak na razie, mogę jedynie stwierdzić z jaką odległością nie czuję się komfortowo. Dwanaście kilometrów wydaje się być moim rozsądnym maksimum. W prawdzie mogłem dalej jeszcze chodzić ale nie wyglądało to zgrabnie i z pewnością nie miałbym ochoty powtórzyć tego następnego dnia.
Niestety wydaje mi się, że nie będę w stanie zrobić testu w ubraniu bushcraftowym przed wyjazdem. Jest tu po prostu stanowczo za gorąco.

The most beautiful part of the Sierra Nevada – PCT 2018 section update

I just finished bridging the gap in my Sierra Nevada section of the PCT. I’d been preparing for this for a while. In fact I may have overdone it at one point, which forced me to take a long recovery break and ultimately change my plans from a 2-month trip to a 7-day episode. Well, at least I hiked, what many call, the mot beautiful section in the Sierras – from Onion Valley and Kearsarge Pass, to Devil’s Post Pile near Mammoth Lakes.

I’ll spare you the details for now, as I have lots of footage from that trip and I’m planning to turn it in to a nice, relatively short, video. All I’m gonna say now, is that almost all my corrections and preparations worked as planned and the trip went smoothly without any major ‘oh no’ moments.
 
No blisters this time. Even despite a large hole in one of my socks, which appeared around day 5. No joint or excessive muscle pain either. I had lots of sleep and kept a steady pace, which probably contributed to the injury free and pleasant experience with this pretty rough and demanding section in high mountains.
There were some issues with food, which I’m constantly trying to tailor to my ever-changing needs. I feel like I’m getting close to the perfect balance between carbs, fats and protein as well as finding the ‘just right’ amount of calories.
 

I’ll talk about all this in the upcoming video. But before I have a chance to edit and post it, I’m going to get some more interesting material from my next trip. This time, we’re going to Alaska. Anchorage, Denali and Fairbanks to be exact. I have only one day left to pack and go so, understandably, I won’t be able to post much before I’m back.

See you soon.